poniedziałek, 3 września 2012

3.// Bek tu skul.

Rozpoczęcie roku już za mną. Nie wiedziałam jednak, że przysienie ono takie zmiany... Uniwersalny mundurek w postaci bluzy został zniesiony (każdy i tak zakładał co chciał i na to bluza) i zmieniony na t-shirt... Dodatkowo zakaz zakładania na niego bluzy. Mądre? Nie sądzę. Sami pomysłodawcy chyba też tak uważają, dlatego ustanowili każdy piątek dniem bez mundurka. Cztery niemieckie w tygodniu + kółko - jakoś sobie tego nie wyobrażam. Zmiana pani od angielskiego - prosiliśmy się o nią już od 1 klasy, nastąpiła dopiero teraz. Minusem jest fakt, że już koniec oglądania filmów na lekcji :(. No i oczywiście, znowu kolejny nauczyciel od historii - pani, przy której można robić co się chce, ściągać zawsze i wszędzie, która nie zwraca uwagi czy ten ktoś ma krzesło na głowie i z nią rozmawia czy nie, została zastąpiona panią, która może najgorsza nie jest, ale pyta na każdej lekcji, a jej wywody są nudne i nieciekawe. Najgorszy news - mamy wf z chłopakami z naszej klasy. Może nie byłoby tak źle, gdyby nie fakt, że przez całe dwa lata uczyłyśmy się tak porządnie siatkówki, a oni grali w nią tylko wtedy, kiedy mieliśmy razem lekcje na sali... Za to my jesteśmy "lewe" z kosza i nożnej. Jakoś tego nie widzę... Najbardziej zadziwiła nas wiadomość o ciąży naszej wychowawczyni. Myśli zgromadzonych "Nie mogła poczekać pół roku?!". Zostawia nas prawdopodobnie w lutym, ale jak to będzie - nie wiadomo. Kto nas przygotuje do pisania egzaminu rozszerzonego z niemieckiego - nie wiem. Nie wiem też, kto zmotywuje do działania tych słabszych - żeby przeszli bez poprawki i warunkowego i zdali dobrze testy. Ale to już nie mój problem:) 



Reakcja 99% uczniów. Dwa razy w tygodniu dwa polskie pod rząd, raz dwa niemieckie. Do tego najwięcej lekcji mam w dni, kiedy mam angielski i wolałabym wrócić do domu wcześniej i nie mieć 15 minut w domu pomiędzy autobusami. No cóż, ponarzekałam, to mogę kończyć :)


niedziela, 2 września 2012

2.// To już jutro.


Już jutro zaczyna się dla niektórych kolejny rok męki - czyli rok szkolny. Wczesne wstawianie, nauka, marnowanie około siedmiu godzin w nudnym budynku, pośpiech, stres, brak czasu, zmęczenie... można by wymieniać bez końca. Ale są też pozytywne aspekty - w szkole zawsze się coś dzieje, możemy spotkać przyjaciół, zawierać nowe znajomości. A co najważniejsze - zdobywamy wiedzę, ale tego aspektu mogą teraz niektórzy nie doceniać;).

Przede mną ostatni rok nauki w gimnazjum - wreszcie. Już nie mogę się doczekać kiedy opuszczę ten budynek i pójdę do liceum - zmienię środowisko. Może będzie mniej toksyczne? 


Ahh, i jeszcze ta cała "gimbaza". Chwytliwy tekst w Internecie porusza wszystkich:D Szkoda tylko, że rzeczywiście w każdym gimnazjum trafiają się takie gimbusy ;C



Osobiście to nie wyobrażam sobie, że wstanę o 6:20. To nieludzka godzina... No, i trzeba się ubrać na galowo. Czyli wyprasować koszulę... Ale są inne możliwości, strój galowy nie oznacza przecież tylko koszuli i granatowej spódniczki - ale o tym może kiedy indziej. Jednak z perspektywy tego, że będę musiała w pozostałe dni nosić... mundurek (!) to nie jest tak źle.


Macie już wszystko do szkoły? Ja myślałam że mam, robiłam staranne listy, ale gdy już odwiedziłam sklep papierniczy, okazało się, że brakuje podstawowych przedmiotów typu linijka. I to wtedy, kiedy już miałam cyrkiel... Ale no, mam usprawiedliwienie;


Nie no, żartuję. "Napisałam dwie notki i jestę blogerę" - zły adres, mam wyższe ambicje. Dlatego, chyba jak każdy, postanowiłam sobie, że w tym roku zawsze będę się uczyć, odrabiać wszystkie zadania (nawet te z matematyki!) itd itd. Tiaa, powodzenia ;>.


W szkole zawsze wszyscy mają świetne pomysły - jak omijać naukę. Jak kto woli:>

No cóż, szkoła - taka kolej rzeczy, nie da się tego ominąć (sprzątaczki też muszą być magistrami!), dlatego po prostu potraktuj to z (u)śmiechem:

True.
__________________________________________________________________

Obrazki pochodzą z weheartit.com



1. // Dlaczego.

Kiedyś myślałam, że wspaniale odnajduję się w blogowaniu i to coś dla mnie. Moje koleżanki często zaznaczyły, że mam do tego "smykałkę". Ale to było w podstawówce...
Teraz wiem, że jednak nie mam do tego talentu. Nie umiem zainteresować odwiedzających, mimo świetnych pomysłów nic nie wychodzi. Zawsze chciałam czerpać po prostu satysfakcję i radość z tego, że komuś podoba się to co robię i lubię robić. 
Mogłabym całkowicie porzucić blogowanie - nie ma żadnej różnicy. Jednak potrzebuję miejsca, gdzie będę mogła dzielić się z innymi moimi przemyśleniami, pasją. muzyką itd... Na początku myślałam, że odnajdę się w miniblogach - i założyłam Pingera. Nie wypaliło, to nie dla mnie. Potem przyszedł tumblr - jednak tam zwykle blogi są obrazkowe, a kopiowanie obrazków z weheartit jest po prostu bezsensowne. Potem trafiłam na pinspire, jednak to nie wystarczyło - w końcu to tylko obrazki - inspiracje. Wróciłam do blogspota, jednak zakładając nowego bloga. Co planuję? Dużo, jak zwykle. Muzyka, moda, pamiętnik, felietony, inspiracje... Myślę także o recenzowaniu kosmetyków i kąciku dietetycznym. Może się uda:)
Na chwilę obecną wgłębiam się w tajniki bloggera - chcę, żeby blog wyglądał mniej amatorsko. Szablon bardzo słaby, dwuletnia przerwa od grafiki robi swoje. 
Okej, nie rozpisuję się. W końcu i tak tego nikt nie czyta. Lecę zająć się zakładkami :D
Prosiłabym o szczere opinie :)